W Olsztynie odwiedziliśmy niewielki antykwariat w centrum miasta... Mieliśmy zajść na moment, rzucić okiem, a wynieśliśmy tyle książek, że przed zwiedzaniem trzeba było je zanieść do domu... Dzięki temu jednak przetrwałam podróż powrotną, bo owa podróż byłaby koszmarem z racji takiego tłoku, że nie dało się przejść z wagonu do wagonu - w korytarzach same śledziki. Schytrzyłam się i w Korszach, gdzie ciuchcia miała dziesięciominutowy postój, przemknęłam po peronie, zdecydowana dopłacić do jedynki. Niestety, konduktor miał jakiś problem, więc usiadłam w pustawym - o dziwo - Warsie. Później zaś zabunkrowałam się tam, zamówiłam kawę, obiad, herbatę i, zaczytana, przetrwałam te 4 godziny w stanie względnie żywotnym. Wciągnął mnie Josif Brodski, "82 wiersze i poematy", wydanie z 1989 roku z wstępem Miłosza. I jeden z tych czarujących melodią wierszy przepisuję tu czym prędzej. :)
Josif Brodski
Przepływają obłoki
Słyszysz w lesie, czy słyszysz w lesie głosy dziecięce,
nad srebrnymi drzewami dzwoniące, łopocące w dźwięcznych pogłosach,
w zmierzchającym powietrzu zanikające naprędce,
w zmierzchającym powietrzu znikomiejące niebiosa?
Nici deszczu się przeplatają, połyskują wśród drzew niezdarnych,
i bezgłośnie szumią, bezgłośnie szumią w zbielałych trawach,
słyszysz głosy, czy widzisz włosy - te w grzebieniach czerwonobarwnych,
sięgające po mokre liście drobne ręce w przykrótkich rękawach?
"Przepływają obłoki, przepływają obłoki i gasną" -
to śpiewają dzieci, śpiewają dzieci, w mroku czarne szeleszczą gałęzie,
loty głosów wśród konarów o kształtach niejasnych,
w zmierzchającym powietrzu ani objąć je, ani uwięzić.
Tylko liście wilgotne jakby w nagłym podmuchu wystrzelone jak z procy
śpieszą z lasu, jakby z daleka ich dobiegło wołanie jesieni,
przepływają obłoki, to śpiewają dzieci, śpiewają wśród nocy,
i od trwa aż po szczyty wszystko - pulsujących głosów strumieniem.
Przepływają obłoki, a to życie przepływa zapewne,
przyzwyczajaj się, przyzwyczajaj - śmierć tkwi w tobie dymiącym pociskiem,
gdzieś wśród czarnych gałęzi - obłoki, pełne głosów, miłości pełne,
przepływają obłoki, to śpiewają dzieci, śpiewają o wszystkim.
Słyszysz w lesie, czy słyszysz w lesie dziecięce nucenie,
nici deszczu się przeplatają, śpiew łopoce w dźwięcznych pogłosach,
tuż przy szczytach strzelistych w nowym zmierzchu na oka mgnienie
znowu ujrzysz, na nowo ujrzysz wygasające niebiosa.
Przepływają obłoki, przepływają nad lasem wystrzelone jak z procy,
gdzieś tam szemrzą strumienie, tylko płakać i śpiewać w jesiennej zamieci,
tylko płakać i w górę spoglądać, i dzieckiem pozostać śród nocy,
tylko w górę spoglądać i płakać, i śpiewać, i o niczym nie wiedzieć.
Gdzieś tam szemrzą strumienie w jesiennej zamieci wśród konarów o kształtach niejasnych,
śpiew o zmierzchu, o zmierzchu, tylko płakać i śpiewać, liść się kładzie na liść,
coś, co wyższe nad ludzi, coś, co wyższe nad ludzi, przepływa i gaśnie,
tylko płakać i śpiewać, tylko płakać i śpiewać... Tylko żyć.
tłum. Andrzej Mandalian
Sprawdziłam, mamy to samo wydanie :)miękka okładka
OdpowiedzUsuńCzęść Mowy - lubię :)
i cena ołóweczkiem 4500,00 bosko!
Teresko, jeszcze lepsze są kiermasze książek organizowane przez bibliotekę. gdyby wszystkie książki tak jak na nich, kosztowały po złotówce, spadłbym razem ze stropem z czwartego piętra aż do piwnicy :)
OdpowiedzUsuńserdeczności!
pg
Margo, a u mnie cena ołówkiem 40.000, masakra. :D
OdpowiedzUsuńPiotrze, kiedy nasza Książnica organizowała kiermasz, musiałam być w pracy, niestety, ach, a już ostrzyłam ząbki... Staram się walczyć z tą ochotą nabywania książek, ale wiecznie przegrywam. ;)
Ściskam!
Czekaj czekaj, mam gdzieś odłożone odpowiednie banknoty :)
OdpowiedzUsuńChociaż mój kolega twierdzi, że książka za 10 euro to tyle co miesięcznik o modzie na zachodzie... tyle, że dzisiaj nakład miesięczników przewyższa wielokrotnie nakład wybranej książki :/
A ja znów nie wytrzymałam i poszłam do antykwariatu, wrrr... Przepadło! :D
OdpowiedzUsuńzdaje się znam tego Antka wariata :]
OdpowiedzUsuńI to całkiem dobrze. :D
OdpowiedzUsuń