Jakoś jednak ta Pani Los (jestem przekonana, że nie może to być Pan Los) czasem rzuci łaskawym okiem spod przymrużonych ironicznie rzęs. I wczoraj miłe dwie wiadomości:
1) Rozstrzygnięto "Złoty Środek Poezji" i wśród nagrodzonych i wyróżnionych (którym się wielkie gratulacje należą) II miejsce przyznano Izie Fietkiewicz-Paszek za "Portret niesymetryczny", a wyróżnienie Kubie Sajkowskiemu za "Ślizgawki". Radość podwójna, ponieważ obie książki i oboje Autorów darzę sympatią. :)
2) W Białymstoku, w piątek, w kawiarni Czerwony Fortepian - spotkanie z Piotrem Sommerem. Bardzo chciałam posłuchać tego Poety, także ze względu na tłumaczenie mojego ulubionego Seamusa Heaneya. I zaskoczenie - jest. :)
sorry, żadnej równowagi nie widzę, a chciałbym, wierz mi, bardzo bym chciał.
OdpowiedzUsuńNatomiast Pan Sommer, to jest Ktoś!
W sumie chyba sama sobie tę równowagę wmawiam, żeby nie czuć się źle. ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. A dlaczego tak ma być? Dlaczego nie powiedzieć głośno, że coś jest nie tak?
OdpowiedzUsuńA zna ktoś tom wygrywający? Tak z ciekawości pytam...
OdpowiedzUsuńszlachetne to, że sukcesy innych pomagają w odzyskaniu równowagi naszego wewnętrznego ekosystemu, który, jak mawiał prof. mniemanologii stosowanej, co prawda czasem ledwo się trzyma, ale jeszcze nikogo nie zabił. :)
OdpowiedzUsuńMarku, to chyba mój sposób na niejojczenie - cieszenie się z drobiazgów. :)
OdpowiedzUsuńMargo, nie znam, chętnie poznam.
Eli, nie zastanawiałam się czy szlachetne, ważne, że działające. ;) Widzimy się w piątek? :)
Moja piękna żono... Gdzie Twoje pióra?
OdpowiedzUsuńchichrnęłam sobie, bo wpis Marka skojarzył mi się z "Historią pana Sommera", pamiętasz? Suskinda.
OdpowiedzUsuń:D
Małgoś, piórka oskubali. ;)
OdpowiedzUsuńJo, oczywiście, że pamiętam. :)