Taki tytuł nosi książka Melanie Benjamin, po którą sięgnęłam w bibliotece i zabrałam ze sobą do domu ze względu na słowa z okładki: "Powieść, która odsłania skandalizujące kulisy powstania ALICJI W KRAINIE CZARÓW".
Prawdą jest, że książka Lewisa Carrolla o dziewczynce, która pozostała dzieckiem nie wywarła na mnie jakiegoś większego wpływu, w jakimś sensie nie stała się ważna. Z dzieciństwa pamiętam wiele innych, znacznie istotniejszych lektur. Jednak byłam zaciekawiona, cóż to za sensacje proponuje mi autorka. Dopiero w trakcie czytania przypomniałam, że już słyszałam o skandalu, jaki wzbudziły zdjęcia autorstwa Carrolla (naprawdę Charlesa Lutwidge'a Dodgsona) - portrety dziewczynek. Do tej pasji pisarza nawiązuje M. Benjamin. Bazując w części na faktach, a w części na mitach i - rzecz jasna - na własnej wyobraźni, opowiada historię powstania "Alicji w Krainie Czarów" oraz dzieje pierwowzoru bohaterki. Opowiada z nieco skandalizującą nutą, zaskakując zakończeniem - dlatego nie zamierzam go zdradzić.
Spokojnie można sięgnąć po "Alicję w krainie rzeczywistości" i zanurzyć się w wiktoriański świat Oksfordu. Nie jest to wielka literatura, ale czyta się książkę lekko, dobrze. Może być niezłą lekturą np. na daleką drogę w pociągu.
na daleką drogę w pociagu to się bierze te najnudniejsze, żeby nie mieć od nich ucieczki :D
OdpowiedzUsuńTeoretycznie tak, ale nienudna pozwala bardziej przetrwać drogę. :)
OdpowiedzUsuńza to podróż pozwala przetrwać nudną :D
OdpowiedzUsuń