Kiedy przychodzi czas, że wszystko się sypie, a różne nieszczęścia czyhają tuż za progiem i napadają, jak tylko się ten próg przekroczy, wówczas człeczyna zaczyna kląć siebie samego. Za co? A za narzekanie, kiedy było spokojnie i nijak. I ta umęczona człeczyna zaczyna błagać: nijakości - wróć. I zaczyna doceniać, co to znaczy, kiedy wszystko idzie w miarę spokojnie swoim torem. I chciałoby się, żeby to wszystko wróciło. Niech znów się żyje bez wielkiego "dziania się".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz