Setki drzwi, framug, korytarzy. Idziemy. W objęcia nas biorą
marmury jak z grobowców, chłód ścian i posadzek. Półmrok,
półmrok, półmrok. I zza kryształowych girland rozproszone
wspomnienia światła. Świata. Dzień dobry, panie Bogusławski,
jak się masz, Osterwo - szepczesz, że słyszysz głosy, łatwo
uwierzyć w szaleństwo, które staje się prawdą. Ciii, może
po tych schodach spłynie Modrzejewska. Stuknie obcas,
odwrócimy się, ale już odejdzie. Albo nie! Oto nowy świat
i goście z nierzeczywistości: tu Oberon obmyśla zemstę
na Tytanii, a tam Hekate i siostry rządzące losem, wiedźmy,
czekają już na wrzosowiskach. Ktoś ty? - odpowiedzi
domaga się duński królewicz i płynąć w żyłach zaczyna
czysta zemsta. Świat powołany, świat zapomniany:
afisze i programy, starodruki, plakaty. Dekoracje,
kostiumy, projekty i makiety - wszystko czeka na cud
wskrzeszenia, jak zmarli na dzień sądu. Drżymy, łapie
nas chłód wilgotnymi rękoma zapomnianych zakamarków;
biegniemy. Gonią nas nasze własne kroki. Wreszcie
wyjście: ulica Moliera, czerwiec, życie, słońce.
Bardzo podstawowa wersja, ale się muszę poprzyglądać. :)
OdpowiedzUsuńWięc jednak jestem przeciw. Bo nic mi nowego
OdpowiedzUsuńnie przyniosłaś tym wierszem: ot, duchy Reduty
i stare dekoracje - a w nich śmierć, jak mniemał
inny poeta miary mistrza ze Stratfordu
(wolałbym zamiast sukni szelestu Heleny
zobaczyć starą babę co chce więcej cukru).
wiesz, Retes, on tak mędzi :|
OdpowiedzUsuńOtworzyłabym go na nowo po pierwszej strofie. Otworzyłabym mu żyły i pozwoliła wypłynąć gabinetowi figur woskowych i paradzie postaci, bo na razie to zrobiłaś wierszem galerię, a wiesz jak to jest, kiedy przewodnik szura kapciami po muzieju i nosowy, monotonnym głosem komunikuje 'a tut mili państwo, widzimy komnatę wyliama szejkspira, w której zwykł on siadywać i mysleć nad " a połowa wycieczki rozłazi się po domostwie, zaś druga usiłuje wykonać najdłuższy ślizg pod ścianę
rozumisz o co mi idzie? rozumisz :)
Dzięki, Kochani, powalczę z nim jeszcze bardzo. Albo wyrzucę. ;)
OdpowiedzUsuń