jabłuszko,
jabłuszko, jabłuszko pełne snów
–
śpiewa pan Ś. siedząc pod drzewem
wiadomości.
dobre i złe krążą w powietrzu
jak
rozregulowane drony. właściciele powinni
skończyć
wreszcie kurs obsługi rzeczywistości
–
przyznaje pan Ś. i zrywa owoc z najstarszej jabłoni,
ale
nie dzieli się z nikim. przez moment zastanawia się,
kto
posadził drzewko, kto pielęgnował. w samotności
zjada
czystą czerwień i zasypia. śni mu się jabłuszko
pełne
słów, które nie mieszczą się w krtani,
przeobrażają
w narośl i wyrastają z ust. pan Ś.
próbuje
złapać powietrze i przez sen wygląda
jak
zielony lin: najpierw miota się na końcu żyłki,
walczy,
później podryguje na pomoście. na koniec
tylko
rusza ustami pozbawiony wody. śpij, panie Ś.,
śpij
– nucimy przysiadając na brzegu ogrodu. czas
na
chwilę gęstnieje, a przy stołach pachnących
jabłonią
siadają ludzie. śpiewają. w pieśniach
mnożą
owoce, a w owocach słowa. ze słów
powstają
nowe światy, w których pan Ś.
czyni
swoją powinność
Jakimiż dziwnymi ścieżkami prowadzi cie wyobraznia i dokąd prowadzi! No cóż. Życzę owocnych jabłkowo-słownych zbiorow
OdpowiedzUsuńAlbowiem owa wyobraźnia bywa pokrętna. ;) Ktoś czyta te moje zbiory - i to jest miłe. :)
Usuń