a gdybym urodziła się w innym miejscu
chociażby tutaj gdzie świat się wydaje
jednocześnie prostszy i bardziej skomplikowany
w tych coraz bledszych liniach kolejnych planów
w jezioranach ulica nadbrzeżna tuli się do wody
a niebo bywa niebieskie jak wszędzie
gdy raz na czterdzieści lat ludzie witają się
słowami o listopadzie słonecznym i pełnym
od rana niespodziewanego światła
gdybym mieszkała w którymś z tych domków
karnie tworzących ścieżkę dachów
codziennie
karmiła te dwa koty codziennie
schodziła w dolinę i słuchała
dokąd woła rzeka
:)
OdpowiedzUsuńTeresa,
OdpowiedzUsuńJak wyczytałem, rzeka rzeczona woła do Łyny (a raczej wpływa do Łyny).
Natomiast tekst Twój jest raczej pęknięty... Idzie mi o głównie dwie ostatnie zwrotki, z nadużyciem "codziennie" i brakiem trybu przypuszczającego w ostatniej: czy jest on domyślny ('gdybym karmiła /.../ schodziła /.../ słuchała'), czy też ostatnia zwrotka to zdania - by tak rzec - "wynikowe" ('to bym karmiła [itd]')?
I jeszcze druga zwrotka: czy ważna jest "aktualizacja", tj. specyfika tego akurat listopada, który to występuje "raz na 40 lat"? Czy ten konkret (zawsze opierasz się o konkret!) w tym akurat tekście jest aż tak ważny, by go zapisać? Czy nabiera jakiegoś szczególnego wymiaru? Czy może lepiej go pominąć (listopad, 1*40), przesuwając akcent na ważność rzeki, Jezioran i kotów?
Ja tego tekstu w całości nie czytam, sorry. Choć, jak zawsze, super masz frazy :)
Małgoś. :)
OdpowiedzUsuńJanusz, dziękuję. Tekst jeszcze ewoluuje, poddam go pod Twój osąd niedługo ponownie. :)
Serdeczności!
A i jeszcze! Symsarna do Łyny, z Łyną do Pregoły, z Pregołą przez Królewiec (min.) do Zalewu Wiślanego... :)
OdpowiedzUsuńuchodzi ;)
OdpowiedzUsuń