Kiedy słońce kładzie się na twarzy, Hanna obserwuje
delikatne promienie pod okiem, śledzi linie łączące
usta ze skrzydełkami nosa i czuje: nitki gęścieją,
łączą czoło z policzkami, rozpinają się na dekolcie,
łagodnie obejmują szyję. Wyobraża sobie: umacniają
korzenie, stają się silniejsze i rozrastają
z dnia na dzień. Hanna oswaja małe proroctwa
ukryte w cieniach przyszłych krzywizn palców,
w gniazdach zmarszczek na kostkach,
w coraz słabszym sprzeciwie ciała. Kreśli
studium rzeczy spodziewanych.
28 sierpnia 2010 r.
Witaj!
OdpowiedzUsuńFajna ta zgoda i pogodzenie z nieuchronnym. A jak dodać, słoneczne okoliczności, to jest nawet radośnie, a nie smutno i ponuro. I tak powinno być! :)
Wiesz, Marku, to chyba próba przekonania/się/innych. Oswojenia? ;)
OdpowiedzUsuń