wtorek, 10 października 2017

wypominki


kiedy byliśmy dziećmi, pan Ś. także nie wyglądał
na wielkiego. poprzestawał na małym: myszy,
krety, wróble, czasami jaskółka – ot, drobnica,
w sam raz do uczenia się większych rzeczy.
ofiary grzebaliśmy przy wjeździe na podwórko
pod największą topolą. z okręconych trawą
dwóch patyków stawialiśmy znak. nie wiedzieliśmy

jeszcze wtedy, że wszystko płynie i że nie wchodzi się
dwa razy do tej samej wody. przeciwnie – pakowaliśmy się
odważnie i po wielokroć do tych samych kałuż,
rowów melioracyjnych i przeciwpożarowych stawów;
innych zbiorników w pobliżu nie było. na szczęście

mały pan Ś. uczył się dopiero. rósł powoli, aż wreszcie
spróbował sięgnąć po większą zdobycz. sąsiadka
opierała się dość długo, jednak przy gorliwym panu Ś.
nie miała szans. odśpiewaliśmy wszystko, co trzeba,
ale niedojrzały świat przygasł. rozochocony pan Ś.
rozpoczął regularną naukę oddawania. i oddajemy

w wypominkach kolejne imiona babci, dziadków,
wujków, cioci, ojców, matek, braci, sióstr,
przyjaciół; czasami dzieci. pan Ś. nie próżnuje,
świat dojrzał. oboje niecierpliwią się na nas

2 komentarze:

  1. Jak skomentować ten tekst. Jest zbyt dobry na moje marne uwagi. Wiec tylko czapka z głowy i prosimy o więcej.

    OdpowiedzUsuń