"A jeśli ten świat jest najlepszym z wszystkich możliwych światów?" Czy najlepszy, czy najgorszy - robi się coraz trudniejszy, momentami okrutnie bolesny. I tu myślę o Kacprze, naszym uczniu, leżącym w śpiące, z którym kazano rodzinie się żegnać. I myślę o Aleppo - właściwie nie wiedząc, co jest prawdą, a co tylko "njusem". I o nienawiści, która się gotuje w nas, o tych warczących na siebie ludziach. O wylewaniu się z fb rzek nienawiści, o pokazywaniu wyższości nad innymi. Kiedy po 89' powoli przechodziliśmy "do innego świata" nigdy nie pomyślałabym, że społeczeństw nic nie nauczą okrucieństwa wojen. Mija sto lat i na Ziemi gotuje się jak w tyglu - jakby mieszkańców ogarnęło szaleństwo. A przecież "dla wszystkich starczy miejsca". Skąd ten pęd, ta potrzeba posiadania, zabierania, zagarniania? W pracy rozmowa z Wojtkiem - że nie, nie chciałby wygrać milionów w totolotka. "Czy mi czegoś brakuje? Po co mi miliony? Skąd mam wiedzieć, czy nie stałbym się wtedy innym człowiekiem?". Pięknie i prosto. Prawdziwie.
Słucham Szostakowicza, gotuję rosół, ogarniam przedświątecznie mieszkanie, czasem z kimś pogaduję - zwyczajne czynności, a w głowie kłębowisko nieustające. Staram się trzymać małych dobrych rzeczy - tych samych, dla których kilka lat wstecz założyłam bloga. Bliscy, przyjaciele, ukochane książki, moje teatry, praca, muzyka, radość śpiewania.
Wciąż nie piszę, tym razem za dużo we mnie spraw, z którymi nie umiem się pogodzić. Może "pełno światła" będzie ostatnią moją książką? Ot, dzielę się dziś z Wami słowem, na które ostatnio zabrakło mi czasu. Próby i próby, angielski, Łódź i spotkania, praca, poszukiwania pomysłu na nowy spektakl dla Kluczyka, klasówki i prace do sprawdzenia, lekcje do przygotowania. Nie skarżę się - dzielę. Bądźcie łagodniejsi dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz