za
ścianą chłopcy oglądają mecz – słyszę jęki zawodu
na
przemian z ekscytującym buczeniem. ściany nie są
za
grube, więc gdybyś mieszkał po sąsiedzku, mogłabym
sobie
wyobrazić zasypiając na łóżku przy ścianie,
że
układasz się po drugiej stronie i jesteśmy tak blisko –
prawie
przytuleni. niestety, żyjesz w innym świecie:
szerokie
ulice wśród secesyjnych kamienic,
światło
nad rzeką i zielone przerywniki miasta,
żadnych
dziwnych snów i wątpliwości. nie rozumiesz,
że
moja głowa inaczej reaguje na ciała w wodzie
niż
na martwe ciała w morzu: śnię wojny, przemarsze,
ucieczki
z karabinem, szukanie noclegu i ludzki lęk,
który
odpuszcza na chwilę między przebudzeniem
a
odzyskaniem świadomości. im bardziej inni atakują
wysławianiem
własnego człowieczeństwa, tym mniej
w
nie wierzę. ciekawe, czy bawiłoby cię
lepienie
z innych kuleczek, obtaczanie w smole i pierzu
poza
ich plecami? świat mi się psuje, poradź, co robić
–
cichnąć? pogłośnić się? pierwszego nie chcę, drugiego
nie
potrafię. rano sąsiad przeprosi za kolegów – wiadomo
–
będzie się tłumaczył ostatnim meczem w sezonie.
kim
jestem, żeby nie przebaczyć? powiedz mi,
sam
mi to powiedz. nie z daleka, nie przez ścianę.
4.09.2015 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz