Po 12 godzinach w pracy - szaleństwo - wracałam wdychając powietrze dziś nasycone zapachem bzu, kwitnącej jarzębiny, rzepaku, skoszonej trawy i nie wiem jeszcze czego. Cudowny aromat napęczniałej wiosny. W domu pootwierałam okna, usiadłam z herbatą, i zobaczyłam, jak w oknach szkoły odbija się zachodzące słońce, jakieś mgliste, szczególne. Złapałam aparat, wskoczyłam w japonki i poszłam na spacer "ku granicy dzieciństwa" - jak to mi się często zdarza. Spacer, zapachy, kolory, cisza. Wróciłam, a tu jeszcze miły telefon. A zaraz prysznic i przedsenna lektura. Za oknem horyzont co chwilę rozjaśnia się błyskawicami, nadciąga burza, grzmi. Dobrej nocy, uśmiecham się do nocy, do jutrzejszego pracowitego dnia, do tych, którzy tutaj zaglądają.
piękne
OdpowiedzUsuń:)
Usuńprawie Wołkow :)
OdpowiedzUsuńPrawie robi różnicę. ;)))
UsuńAleż masz widoki... jestem oczarowana zapachami, chociaż złożyłam je sobie w wyobraźni. Ściskam Retes :*
OdpowiedzUsuńMałgoś, mam otwarty balkon i to jest obłędny zapach. Chociaż nie zawsze taki mam - czasami po prostu zalatuje sąsiadującą ze szkołą ekhm... chlewnią. ;D Ale dziś nie, cudo! Ściskam!! I do łóżeczka!
UsuńJakie piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńA burza....nadciągnęła po północy. Spania nie było ;)
Ja zasnęłam dobrze po północy, zdaje się, że błyskało, ale zmęczenie dało o sobie znak. :) Piękny był zachód.
Usuńsłońce się rozp, rozbiło się : D
OdpowiedzUsuńPani pedagog! ;P
Usuńwszystko na P : ]
Usuńjak padaczka, porcelana i pugilares : D
Usuńu nas też pachnie. ogród, mokradło i chaszcze : D
OdpowiedzUsuńMajowy zapach przyprawia mnie o obłęd. :)
Usuń