zdjęcie: Rafał Babczyński
Przybywaj, przybywaj!
Wyłonić
się z nicości i poskładać, zebrać się
w
kobietę – długie linie palców, rozpostarte ręce
–
to się nazywa oczekiwanie. Stać się Penelopą
spragnioną
dotyku: rozwarte nozdrza, usta
rozchylone,
pytające, przymknięte oczy – rysunek
niespokojnego.
Przybywaj, przybywaj! Uczta
przygotowana,
cielce zabite, wino w dzbanach glinianych
chłodzi
się w piwnicy. Z pieca wyjmuję
pachnące chleby.
Przybywaj, przybywaj! Ciało
mam gotowe: oto krągłe ramiona,
oto
pajęczyna włosów, oto biodra rozkołysane tańcem,
moje
ciało, jak z Pieśni nad pieśniami,
przekształca się
w
czarę zmysłów – zaczerpnij,
wyłów
z ciemności.
Teresa, Ty to się możesz ze wszystkim próbować: i z ekfrazą, i z peryfrazą; z intertekstualnością - i z heterogenicznością (jeśli coś takiego da się wymyślić w nauce, zwanej poetyką). Albo z czym chcesz, się próbuj: i tak Ci dobrze wyjdzie :) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńDwie uwagi szczegółowe (oczywiście: moim zdaniem - by nie było że ex cathedra):
1. Nie wiem, czy drugie zawołanie ("przybywaj, przybywaj") jest potrzebne. Rozumiem stan podgotowki narastający - ale odległość między pierwszym a drugim - czy aby nie za mała? Nie wiem.
2. Nie pasuje mi czegoś zestawienie odwołań: Penelopa i "Pieśń nad pieśniami"; to drugie przywołuje inny kontekst. Nie leży mi bezpośrednie odwołanie (ba: nazwanie wprost!) do tradycji judeo-chrześcijańskiej, przy wcześniejszym odwołaniu do Homera, greckiej starożytności. Jeśli chcesz uogólnić (kobieta - to kobieta, bez względu na to, gdzie i kiedy! Tak czytam to uogólnienie) - to daj "sygnał" biblijny (choć są!) - ale nie nazywaj.
No co ja zrobię: "Pieśń nad pieśniami" mi przeszkadza. Czytam bez tego członu porównania - i nic się nie stało; wiersz nadal czysty, a nawet "czystszy".
3. Jednak trzecia (!), mało ważna uwaga. Początek trzeciego wersu, do kropki. Chodzi tylko o sformułowanie, konkretnie o "się nazywa". Może "jest"? Może bez "się nazywa", równoważnikowo? Może "to się określa (kim, czym)", może "mówią na to", "nazywają to"? Coś mi tu językowo nie leży.
Się wypowiedziałem, nie! Bo prócz tego jak zawsze świetny Twój konkret: jędrny, erotyczny i do tego nie wulgarny. Mięcho!
Janusz, bo zacznę zadzierać nosa! ;P
UsuńUwagi biorę pod uwagę, zaraz sobie sprawdzę. Jeżeli chodzi o Penelopę i Pieśń nad pieśniami, to miałam ochotę na przywołanie tych różnych tradycji, ale skoro nie gra jednak, skoro razi, to popatrzę.
Dzięki za czytanie.
Wersja poprawiona:
UsuńPrzybywaj, przybywaj!
Wyłonić się z nicości, poskładać, zebrać
w kobietę – linie palców, rozpostarte ręce
– i nazwać oczekiwaniem. Stać się Penelopą
spragnioną dotyku: rozwarte nozdrza, usta
rozchylone, pytające, przymknięte oczy – rysunek
niespokojnego. Przybywaj, przybywaj! Uczta
przygotowana, cielce zabite, wino w dzbanach glinianych
chłodzi się w piwnicy. Z pieca wyjmuję pachnące chleby.
Ciało mam gotowe: oto krągłe ramiona, oto pajęczyna włosów,
oto biodra rozkołysane tańcem. Moje ciało przekształca się
w czarę zmysłów – zaczerpnij,
wyłów z ciemności.
Teresko - zachwycilaś ! Jest erotycznie, kobieco, parnie. A przy tym bardzo pięknie! Roma Jegor
OdpowiedzUsuńDziękuję, Romko. :)
UsuńHejka,
OdpowiedzUsuńJak dla mnie:lepiej i czyściej ( w drugiej wersji).
Ale tu masz takie coś, cyt:
"Ciało mam gotowe: oto krągłe ramiona, oto pajęczyna włosów,
oto biodra rozkołysane tańcem. Moje ciało przekształca się"
Jest 'ciało - ciało'. Zauważyłaś? trzeba by synonimować, lub coś podobnego...
PS.: zaś fotki znad Narwi masz potworne! Jarmarczne i przezielenione! Sielsko-przaśne! Nie rób w fotoszopie, co Tobie nie miłe! (i nieznane).
Z tą powtórką się waham, obaczę jeszcze. Zdjęcia w zamierzeniu słodkie chciałam, przesłodzone - no daj się pobawić. ;) Ale za to z Puszczy Knyszyńskiej tylko zmniejszone, żadnych fotoszopów. ;)
UsuńNo jasne: "weź i zmień" - skoro nie bardzo wiadomo, jak. A i tak pasuje, to co jest ;) (wiersz).
OdpowiedzUsuńA tamto (zdjęcia) już wiem, wiem; pisałaś na FB - i przepraszam za krytykę. Ale Twoi komentatorzy w słodkości i mdlące zachwyty wpadli...
Aczkolwiek tak się zastanawiam: czy aby Twój aparat nie ma jakoś tak ustawionej palety (RGB raczej niż CMYK), że zieleni za nadto? Czy to aby nie Fuji? Oni tak jakoś robili z tą paletą barw; puszcza też zielona (jasne! a jaki las miałby być? w kolorze, oczywiście!).
Najlepszego :)
Spokojnie, "prawdziwa cnota krytyki się nie boi". ;))) A na serio - przecież wiesz, że nie obrażam się za krytykę, a zdjęcia konikowe przesłodzone - też wiem, przeca oczy mam, ale chciało mi się wiesz, przedobrzyć. ;D
UsuńA mam Panasonica, więc nie dotyczy. Ale puszcza naprawdę była taka - bo po deszczach, bo przez liście słońce i ta zieleń szalona. :)
Serdeczności, Jaśku!
A! Wiersz! Okazuje się, że on bardziej erotyczny wyszedł niż go pisałam. ;)
UsuńTy, Tecka, ja nic nie chce mowic... Ale wisisz mi kolejna flaszke za redakcje tekstu - a w sumie za wygranie konkursu! I nastepna, ze nic mi nie powiedzialas, ze to konkurs jest, bos zapewne obawiala sie mojej konkurencji (lol!) - a ja Ci tak bezinteresownie, podpowiadam, podpowiadam...
OdpowiedzUsuńOj, Tecka, Tecka! Jakie to baby sa nieuwierzalne (w sensie, ze im nie trzeba wierzyc); a chlopy glupie (w sensie, ze pomocne po przyjacielsku). Z tym sie sprobuj teraz! We wierszu! A ja Ci znowu podredaguje...