Zapomniałam opisać, jak to w ostatnich dniach października zostałam zaproszona do białostockiego liceum jako "żyjąca poetka". Panie z biblioteki zorganizowały spotkanie, a ja pierwszy raz miałam za publiczność młodzież szkolną. O czymś opowiadałam, przeczytałam wiersz, odpowiadałam na pytania. A jaki był odbiór? Nie mam pojęcia. To byli bardzo uprzejmi młodzi ludzie i nawet jeżeli się nudzili, to nie dali mi poznać...
A potem sobie wędrowałam ulicą i na tle październikowego nieba podziwiałam piękną barwę dębowych liści. Przechodnie zapewne zerkali, czego ta kobieta wypatruje w koronie drzewa. A wyglądało to tak:
ładne połaczenie barw :)
OdpowiedzUsuń